Recenzja sieciówki Sulek napisana przez tomkly na forum Nasze Audio

Poniżej pierwsza część testu sieciówki Sulek Audio, przeprowadzona na listwie zasilającej.

+ znakomita jakość wysokich tonów
+ bardzo dobra motoryka i oddanie rytmu
+ bardzo dobre oddanie głębi
+ czytelność lokalizacji, klarowność, przejrzystość
+ znakomicie wypada na nagraniach rockowych

– nie stosowałbym jej w przypadku lekko oraz jasno brzmiących systemów

Za mną pierwsza część odsłuchów sieciówki Sulek Audio, przeprowadzona przy podłączeniu do listwy zasilającej Base (w wersji na wewnętrznym okablowaniu Furukawy). W dalszej części toru zasilającego grają trzy sieciówki Verastarr Grand Illusion Series 2 High Current. W kolejnych dniach zamieszczę wrażenia z odsłuchów na innych komponentach systemu ARC oraz z sesji wyjazdowych.

Pierwszą rzeczą; na którą muszę zwrócić uwagę; jest fakt, że sieciówka pana Wiesława Sułka potrzebuje o wiele więcej czasu od większości innych znanych mi kabli zasilających, aby pokazać pełnię tkwiącego w niej potencjału. Minimum czasu wygrzewania to 10 godzin. Pełnię możliwości dźwiękowych udało mi się uzyskać dopiero dzisiaj, po kilku godzinach głośnego i dynamicznego łojenia, które (jak się później okazało) ten kabel uwielbia.

Przechodząc do szczegółów; pierwszą rzeczą która zwraca uwagę w brzmieniu tego kabla jest znakomite oddanie głębi sceny. Jest ona bardzo sugestywna i zdecydowanie przekracza to co oferuje większość kabli zasilających średniej klasy. Pod tym względem kabel p. Wiesława zbliża się dość blisko do poziomu sieciówek klasy Acoustic Zen Absolute, Acrolink Mexcel 7N-PC9100 czy Verastarr Grand Illusion HC. Wrażenie wielkiej głębi wynika też w pewnej mierze z proporcji względem szerokości sceny. Rozciągnięcie na boki jest zdecydowanie mniej spektakularne, w związku z czym scena przypomina swoim kształtem kwadrat, a nawet prostokąt,
w którym głębia stanowi dłuższy bok. Przypominają mi się w tym momencie odsłuchy porównawcze kabli XLR: Kimber KS 1130 i Nordost Tyr. Pamiętam, użyte w opisie sformułowanie, iż słuchanie przy pomocy Nordosta jest podobne do uczestnictwa w koncercie w filharmonii, zajmując miejsce w jednym z ostatnich rzędów. W przypadku sieciówki Sulek mam bardzo podobne odczucia. Lokalizacja oraz separacja poszczególnych instrumentów jest bardzo dobra. Zajmują one konkretne i czytelne miejsce na scenie, mają wyraźnie zarysowane kontury. Porównanie z kablami Ziggi Cheetah, do którego odniosę się w późniejszej części opisu ujawniło że mają one zauważalnie mniejsze gabaryty, są natomiast dokładniej wyrysowane. Wrażenie mniej więcej takie jak po przesiadce z odtwarzacza Audio Research na Audio Aero czy Metronome. Tego typu strojenie idealnie sprawdziło się na muzyce Iron Maiden czy Dream Theater. Gitary prowadzące były bardzo dokładnie zlokalizowane, separacja poszczególnych muzyków była znakomita.

Drugim z kluczowych elementów brzmienia kabla Sulka jest wzorcowa jakość wysokich tonów. Przyznam szczerze, że jestem zaskoczony tym co udało się w tej dziedzinie osiągnąć. Dawno nie słyszałem tak wiarygodnie
i autentycznie brzmiących blach talerzy. Mają świetnie oddaną fazę ataku, znakomitą perlistość, zwiewność ale i naturalną, bardzo realistyczną, wolną od jakiejkolwiek manipulacji barwę. Słychać ewidentnie że blacha to metal, pełen realizm, żadnego maskowania czy własnej interpretacji.

Trochę problemów przysporzyła mi ocena zakresu średniotonowego. Całościowo jest on dość przezroczysty, z minimalnym zaakcentowaniem przełomu z górą pasma. Skala tego zabiegu jest bardzo subtelna, o wiele mniejsza niż w amerykańskich sieciówkach Electraglide Ultra Khan (niezależnie od wersji) czy Elrod EPS-3. W rezultacie znakomicie wypadają wszelkie instrumenty strunowe, w szczególności gitary klasyczne. Kabel świetnie prezentuje artykulację strun, odniosłem wrażenie że ta cecha jest z lekka „podkręcona”, jakby dedykowana miłośnikom muzyki rockowej oraz klasyki gitarowej. Wczorajsze wieczorne odsłuchy na relatywnie niskim poziomie głośności zasiały we mnie ziarno niepokoju, czy owa jasność wyższej średnicy nie przełoży się na agresywność dźwięku przy głośnych odsłuchach. Na szczęście dzisiejsze odsłuchy pokazały, że nic takiego nie ma miejsca. Co ciekawe wspomniane lekkie rozjaśnienie przy głośnym słuchaniu okazuje się mniej odczuwalne. Zalety tego strojenia w postaci wielkiej komunikatywności średnicy przeważają nad ewentualnymi mankamentami. Zwracam uwagę, że mój system jest z gatunku raczej jasnych oraz przezroczystych, więc wszelkie jasne kable wypadają w nim nieszczególnie. W tym przypadku, owszem pewne rozjaśnienie stwierdziłem, natomiast nie wpływało ono w sposób negatywny (tak jak choćby w przypadku Elroda EPS-3) na postrzeganie całości brzmienia. Średnicę można określić jako bardzo komunikatywną, raczej szczupłą ale czystą. Dzięki temu podczas odsłuchów; niezależnie od skali głośności; cały czas w brzmieniu panuje wzorcowy porządek i schludność. Zwracam uwagę, że tego typu estetyka nie przypadnie do gustu miłośnikom gęstych i mokrych wokali. Edyta Górniak i Renata Przemyk zaśpiewały w nieco zawyżonej; jak na mój gust; tonacji. Barwa obu wokali zbliżona do neutralnej, powiedzmy po lekko chłodniejszej stronie. Przydałoby się więcej nasycenia i dociążenia. Wzorcowo zaprezentowana została natomiast technika śpiewu obu pań. Słuchając koncertu Renaty Przemyk odnotowałem także zauważalnie podkreślone kontury oklasków, jest to pochodna opisanego powyżej podkręcenia wyższej średnicy.

Zakresem, który najmocniej ewoluował w ciągu dwóch dni odsłuchów jest bas. Początkowo miałem wrażenie, że jest go przede wszystkim zdecydowanie zbyt mało, przez co właściwa ocena będzie niemożliwa. Po dobrym wygrzaniu kabla bas stał się wyraźniej wypełniony, ujawniły się też jego zalety. W żołnierskich słowach jest on: krótki, szybki, punktualny, zwarty, wolny od jakiegokolwiek przeciągania, raczej twardy. Oczywiście wspomniana na wstępie cecha w postaci lekkości brzmienia pozostała przez cały czas, natomiast w praktyce nie odczuwałem z tego powodu żadnego dyskomfortu. Osobiście mając do wyboru dużą ilość basu okupioną dudnieniami i innymi wątpliwymi atrakcjami, zdecydowanie preferuję lżejszą ale bardziej dokładną i konturową prezentację tego zakresu. Muszę natomiast ostrzec miłośników amerykańskiego grania w estetyce Wilson Audio, napędzanych Krellami, uwielbiającymi sieciówki typu Genghis Khan;-) Uwaga; Sulek to nie jest sieciówka dla Was. Może powiem inaczej, w takim zestawieniu ta sieciówka zabrzmiała by znakomicie, dyscyplinując rozlazłość basu amerykańskich potworów;-)

Jak chodzi o opis dynamiki, to w zasadzie wszystko napisałem już w powyższym akapicie opisującym bas. Kabel cechują: bardzo dobra motoryka, porządek i kontrola w całym paśmie nawet przy głośnym słuchaniu. Odsłuch płyty „Brave New World” grupy Iron Maiden spowodował nie tylko mocne przytupywanie nogą, ale wywołał coś w rodzaju stanu lekkiego oszołomienia, porównywalnego z wrażeniami osób które uczestniczą
w koncertach live. Opisując w kilku kluczowych słowach: poczucie realizmu, energetyczność, drapieżność, wykop, wręcz pewnego rodzaju transowość. Odsłuch Iron Maiden to było naprawdę coś!!!

W kolejnym etapie testów (dalej na listwie zasilającej Base) dokonałem porównania z kablami Ziggy „Cheetah”. Do porównania wybrałem kable na złotych wtyczkach Furutech FI-25/35(G) oraz chińskich pseudo Oyaide C/P 079. Wybór tych ostatnich był podyktowany chęcią sprawdzenia jak wypadają autorskiej konstrukcji puszki p. Wiesława, których wygląd; co tu dużo ukrywać; nie budzi entuzjazmu. Jeszcze wczoraj byłem zdania, że te przerabiane puszki będą wąskim gardłem kabli Sulek Audio. Dziś już takiej pewności nie mam. Referencyjna jakość blach kabla Sulek okazała się zdecydowanie poza zasięgiem Cheetaha w wersji na chińczykach. Wydaje mi się, że nawet Cheetah w wersji na najlepszych (jak chodzi o jakość góry pasma) złotych wtykach Furutecha FI-25/35(G) jest w najwyższych rejestrach trochę bardziej okrągły i nie tak perlisty. Ma trochę więcej własnego charakteru, czegoś w rodzaju osłodzenia ale i nie do końca wzorcowej definicji tego zakresu. Patrząc obiektywnie, wysokie tony Sulka należy ocenić jako lepsze. Usiłuję sobie wyobrazić co stałoby się gdyby przełożyć puszki FI-25/35(G) do kabla p. Wiesława… Wymienione przeze mnie wtyczki FI-25/35(G) cechują się fenomenalną górą ale mają też tendencje do pewnego uwypuklania przełomu środka i góry, co w zestawieniu z charakterem Sulka niekoniecznie zda egzamin. Rozważyłbym założenie puszek FI-28/38(G), które mają ewidentnie niższą równowagę tonalną, mocniejsze dociążenie dołu i dolnej średnicy. W połączeniu z Sulkiem to może być strzał w dziesiątkę. Przy czym trzeba sobie jasno powiedzieć, że FI-28/38(G) będą słabsze niż FI-25/35(G) w najwyższym zakresie pasma, będą też pogłębiać tendencję do zmniejszania wielkości źródeł pozornych. Czyli po krótkiej analizie dochodzimy do wniosku, iż istnieje jeszcze jedno rozwiązanie alternatywne, które brzmi: oryginalne Oyaide C/P 079. Masywność dołu, podkreślenie dolnej średnicy i pewnego rodzaju patynka na górze. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że kiedykolwiek dojdzie do sytuacji, w której będę rekomendował nie puszki Furutecha a Oyaide. Ale wydaje mi sie, że ten pierwszy raz właśnie nadszedł;-). Wracając natomiast do porównania Sulka z Cheetahami, oba kable Ziggiego zagrały w niższej tonacji, ciemniej, z większym dociążeniem basu i mocniejszym wypełnieniem dolnej średnicy, przewaga Sulka polegała natomiast na większej detaliczności i przejrzystości w wyższych rejestrach. W przypadku Cheetaha na chińskich wtyczkach dało się odczuć zauważalne zmatowienie średnicy oraz brak wyrazistości czy też nawet pogrubienie konturów. Kabel Ziggiego (zwłaszcza w wersji na FI-25/35(G)) generuje natomiast szerszą i bardziej gęstą; jak chodzi o konsystencje; scenę dźwiękową. Przy czym dalej nie aż tak dokładną jak w przypadku kabla p. Wiesława. Jak można było wcześniej przewidzieć w bezpośrednim porównaniu Sulek zademonstrował większą szybkość. Dawało to przewagę przy odsłuchu repertuaru typu Dream Theater, Iron Maiden oraz; co ciekawe; przy muzyce Dżemu.
Z kolei muzyka bardziej nastrojowa; z większą ilością subtelnych żeńskich wokali; wypadała w mojej ocenie lepiej (a może przyjemniej) na Cheetahu. Wokale Edyty i Renaty emanowały większą ilością ciepła, słodyczy, romantyzmu. Miały większe rozmiary ale mniej czytelne kontury.

Podsumowując; różnice w destynacji obu kabli są dla mnie ewidentne; cechy Sulka to detaliczność, szybkość, witalność, precyzja, głębia natomiast Cheetaha opisują słowa: nasycenie, barwa, ciepło, dostojność, potęga. Wybór konkretnego rozwiązania będzie ściśle powiązany resztą toru a przede wszystkim z osobistymi preferencjami. Ja nie podejmuję się oceny, który z tych kabli jest lepszy, dla mnie prezentują bardzo zbliżony poziom. Żeby nie było wątpliwości; wysoki poziom.

Repertuar testowy:
Dżem: „Złoty Paw”
Dream Theater: „Images & Words”
Edyta Górniak: „Dotyk”
Hadouk Trio: „Now”
Iron Maiden: „Brave New World”
Marillion: „This Strange Engine”
Renata Przemyk: „Koncert w Trójce”
Vaya Con Dios: „Time Flies”